Dawno, dawno temu królestwo Melandu żyło w pokoju i harmonii pod panowaniem rodu Jusyrów. Prowincjami rządzili namiestnicy ostrożnie dobierani przez Radę Starszych, której przewodniczył monarcha. Latem roku 486 zmarł Abakis III Jusyr, zwany Krzywonosym. Za jego kilkudziesięcioletniego panowania wybudowano wiele olbrzymich monumentów i świątyń ku czci Diankechta - boga-opiekuna Melandu. Wojnę z królestwem Salomonis, rozpoczętą jeszcze przez pradziada Krzywonosego - Abakisa I Wielkiego, wreszcie zakończono zwycięsko. Wielkie łupy zasiliły skarbiec królewski. Król nie zdążył jednak nacieszyć się owocami swoich sukcesów. Trawiony nieznaną chorobą, jeszcze za życia, przekazał insygnia władzy swojemu pierworodnemu. Tak więc królestwo przypadło, zgodnie z zasadą dziedziczenia, księciu Paddakisowi Jusyrowi Drugiemu, starszemu z dwóch żyjących synów Abakisa. Jakże ważna ciągłość władzy została zachowana...
Młody Paddakis z charakteru nie przypominał swojego ojca. Był porywczy i nie grzeszył mądrością. Podobno jego wychowawca przyłapał go kiedyś na paleniu czytanek, których książę miał się nauczyć. Z twarzy był niebrzydki, ale, jako że uwielbiał biesiadować, dość szybko tył, osiągając niebagatelne rozmiary. Ochoczo dobierał się do wiejskich dziewek, ale nigdy nie zaznał "szlacheckiej" miłości.
Mówią, że kiedyś Paddakis zakochał się w pięknej arystokratce o imieniu Kanna. Nie wiedząc o jej miłości do Aldakisa - najmłodszego z trójki książąt, oświadczył się jej. Nie mógł zrozumieć dlaczego panna nie odwzajemniała jego miłości. W końcu pochodził z królewskiego rodu - krótko mówiąc, był wściekły, skonfundowany i zirytowany. Wkrótce dowiedział się o zaręczynach Kanny z Aldakisem...Dalej relacje są sprzeczne. Jedni mówią, że Paddakis wpadł w morderczy szał i zabił własnoręcznie oboje kochanków. Inni twierdzą, że zgładził jedynie Kannę, natomiast Aldakis zdołał uciec do Salomonis..., są też i tacy, którzy widzieli uciekającą parę na gryfie - tym ostatnim nikt jednak nie wierzy.
Z perspektywy czasu krótkotrwałe panowanie Paddakisa zwanego Szalonym można uznać za początek Ery Chaosu i Wojen diamentowych. Jego brak zainteresowania polityką oraz porywczy charakter doprowadziły do ujawnienia się sił odśrodkowych wśród namiestników królewskich. W niespełna kilka wiosen wszystkie główne miasta Melandu uniezależniły się od władzy centralnej. Następne kilkanaście lat były najkrwawszymi w historii Melandu... . Niektórzy twierdzą, że przyczyną upadku dynastii Jusyrów był tzw. Naszyjnik Sicaldara, którego legendę przedstawię w następnym rozdziale
W pierwszym miesiącu panowania młodego króla, gdy jeszcze nic nie wskazywało na rychły upadek jedności Melandu, przybyło do Sinerbal poselstwo z Salomonis, w celu złożenia hołdu nowemu władcy. Przewodniczył mu młody, nikomu nieznany Sicaldar. Młodzieniec ten, wyróżniał się bladą, jak na człowieka z południa, cerą, delikatną budową oraz głęboko osadzonymi, błękitnymi oczyma. Jego długie, gęste i wypielęgnowane włosy o krwawo - miedzianym kolorze wprawiały w zachwyt nawet najbardziej pruderyjne damy dworu. Przez dwa tygodnie pobytu w stolicy, Sicaldar nie przestawał być tematem dworskich rozmów i plotek. Niejedna dama próbowała usidlić pięknego Salomończyka - bez powodzenia. Pozostał skryty, chłodny i niedostępny. W wigilię wyjazdu poselstwa, król wyprawił ucztę na cześć władcy Salomonis - Salomonisa XII. W trakcie biesiady, około północy, Sicaldar wygłosił piękną mowę pożegnalną, której ton świadczył o lojalności i szacunku, jakim darzy syna zmarłego Abakisa III całe królestwo Salomonis i w której wyrażał nadzieję na dalszą bezkonfliktową współpracę w dążeniu do przywrócenia pokoju na granicach. Ostatnim elementem wystąpienia było uroczyste wręczenie podarunku od Salomonisa XII - diamentowego naszyjnika, którego piękno i nieziemski blask zachwyciło wszystkich zgromadzonych biesiadników.
Wyjazd Sicaldara większa część dworu przyjęła z ulgą, gdyż tajemniczy młodzieniec swoim zachowaniem nie narobił sobie zbyt wielu przyjaciół. Po kilku tygodniach zapomniano o pięknym pośle z południa...nie zapomniano jednak o jego darze; narastający dziwny nastrój na zamku oraz obłąkane zachowanie króla zaczęto tłumaczyć magicznym mocom diamentowego naszyjnika. Wkrótce imię Sicaldar ponownie zagościło w dworskich salonach, jednak tym razem brzmiało ono złowrogo, wręcz bluźnierczo. Kim był Sicaldar? - tego nie zdołano się dowiedzieć.
Król Paddakis dziwaczał z dnia na dzień. Przestał jeść, jakby czynność ta niepotrzebna mu była do egzystencji, lecz bynajmniej nie mizerniał. Wręcz przeciwnie jego sylwetka stawała się bardziej męska - z grubasa przeistaczał się w kolosa. Z natury porywczy, wybuchał coraz bardziej gwałtownie, często niszcząc przy tym całe komnaty zamkowe. Posądzał wszystkich o próby kradzieży jego naszyjnika. Rozkazał nawet zgładzić pewną baronową von Steuben wraz z jej małżonkiem; podobno osobiście dokonał egzekucji.
Tu kończy się ta najbardziej klarowna część legendy o Naszyjniku Sicaldara. Przedstawiłem wersję potwierdzoną pewnymi faktami, lecz nadal istnieje mnóstwo niejasności, sprzecznych zeznań i relacji ludzi, którzy w tym czasie przebywali w Sinerbal i uciekli przed szaleństwem Paddakisa. Dalszą część legendy przedstawiam z pewną dozą ostrożności, gdyż dostępne, wiarygodne źródła historyczne są bardzo skąpe.
Jedni mówią, że w swym szaleństwie monarcha nakazał swoim wojskom otoczyć zamek i wymordować wszystkich dworzan. Rozkaz spełniono, po czym ogarnięci morderczym szałem żołnierze zabili samego władcę i zaczęli plądrować własną stolicę. Druga wersja, bardziej racjonalna, opowiada o spisku przeciwko królowi, w efekcie którego wojsko wyrżnęło całą arystokrację w raz z królem. Jest jeszcze kilka historyjek. Zaliczyłbym je już raczej do folkloru. Osobiście skłaniam się, jako kronikarz, ku teorii zamachu stanu. Wydaję się ona bardziej rozumowo tłumaczyć tamte odległe wydarzenia.
Legenda Naszyjnika Sicaldara nie kończy się jednak na śmierci króla Paddakisa II Jusyra zwanego Szalonym. W przeciągu kolejnych kilkunastu lat praktycznie każda wojna między prowincjami związana była z tajemniczą mocą Naszyjnika. A dawał on swojemu właścicielowi niemalże moc boską.
Wymordowanie rodziny królewskiej oraz najwybitniejszych przedstawicieli arystokracji rodowej Melandu było początkiem końca starego ustroju...nowy ustrój ukształtował się dopiero kilkadziesiąt lat później. Pierwszą datą graniczną interesującego nas okresu, akceptowaną przez gros kronikarzy, jest rok 490 - czyli moment tragicznej śmierci Paddakisa II Jusyra. Wprawdzie już dużo wcześniej rozpoczął się proces rozluźniania więzi między stolicą a poszczególnymi prowincjami, lecz nie wydaje się aby rozpad królestwa mógł nastąpić tak gwałtownie jak to miało miejsce, gdyby rodzina królewska pozostała u władzy.
Niektórzy kronikarze, w ślad za tym co głosi wspomniana w poprzednim rozdziale legenda, nazywają ten kilkudziesięcioletni okres wojen i anarchii Czasem Zemsty Sicaldara, albo zwyczajnie Zemstą Sicaldara. Czytelnikowi należy się w tym miejscu kilka wyjaśnień. Otóż wielu ludzi z gminu głęboko wierzy, że Sicaldar jest tak naprawdę zbiegłym przed laty najmłodszym synem Abakisa III - Aldakisem. Rzeczywiście fizyczne podobieństwo postaci jest uderzające, lecz nie można dać wiary takim głosom. Każdy poważający się historyk, znający się na swoim fachu i potrafiący rzetelnie interpretować materiały źródłowe, musi uznać Aldakisa za zmarłego. Fakty są bezsporne. Należy jeszcze dodać, że naiwna przekonanie ludu o tym, że dynastia Jusyrów jeszcze ma swoich przedstawicieli jest karygodne.